365

w biurze. True chciałby jej bronić; było to poniekąd bardzo miłe, choć pamiętała o konieczności utrzymywania dystansu. Mógł na przykład powiadomić policję, a to była ostatnia rzecz, na które zależało Milli. an43 110 Zastanowiła się, czy nie wypytać True o Arturo Pavona, ale na to też się nie zdecydowała. Gallagher na pewno spyta, skąd wytrzasnęła to nazwisko, a Milla nie chciała kłamać mu w żywe oczy. P za tym Diazowi zdecydowanie by się to nie spodobało. Była tego pewna, choć nie wiedziała dlaczego. Diaz lubił pracować sam, wolał, żeby ludzie wiedzieli o nim jak najmniej. A gdyby i on, i True jednocześnie szukali Pavona, teoretycznie mogliby wpaść na siebie Nie, to nie był dobry pomysł. Diaz mógłby wycofać się ze współ pracy, a na to absolutnie nie mogła sobie pozwolić. ** Poleciała pierwszym porannym samolotem z Dallas do El Paso, zahaczyła o mieszkanie, by zostawić bagaż, i pojechała do biura Poszukiwaczy Było jeszcze wcześnie, ale gorąco stawało się już dokuczliwe i Milla westchnęła tęsknie za zimą. http://www.edomkidrewniane.info.pl/media/ Zawsze odczekiwał sekundę lub dwie, jakby rozważając, smakując samo pytanie wraz z wszystkimi możliwymi odpowiedziami. - James - powiedział wreszcie. Milla dodała gazu, wyprzedzając jakiś sportowy samochód. - To twoje prawdziwe imię? - Tak. Może tak, może nie. Ale to nie robiło specjalnej różnicy Dobrze, że to policja po nich zadzwoniła. W takich sprawach Poszukiwacze zwykle działali pod komendą policji lub miejscowego szeryfa, zależnie od tego, kto pierwszy przyjmował zgłoszenie. Poszukiwania zawsze udawały się lepiej, jeśli były dobrze zorganizowane; tłum spanikowanych ludzi rozchodzących się we wszystkie strony równie dobrze mógł sam się pogubić. Zazwyczaj miasta i hrabstwa miały

obuwie nie dawało jej pewności, choć chroniło podeszwy stóp. Starała się nie stawać na gałęziach i kamieniach, nie wyginać za bardzo twardych podeszew z kory, mogłyby bowiem tego nie wytrzymać. Przez to wszystko poruszali się wolno, choć powinni byli iść jak najszybciej. Korony drzew zatrzymywały promienie słoneczne i już po kilku Sprawdź Chłopak starał się nie stwarzać problemów. Uczył się dobrze zarówno w Stanach, jak w Meksyku. Nie popisywał się i nie wygłupiał. Nie palił i nie pił. Powody były czysto pragmatyczne, nie ideologiczne: nałogi to słabość i rozkojarzenie, na które nie mógł sobie pozwalać. Podobało mu się życie w Meksyku. U matki w Stanach czuł się przytłoczony, osaczony jej emocjami. Nie odwiedzał jej zresztą za często; była zbytnio zajęta swoim życiem osobistym, szukaniem kolejnego męża. Ojciec Diaza był trzecim z kolei. Właściwie nie był pewien, czy rodzice w ogóle się pobrali. Jeżeli tak (w co wątpił), to na pewno nie w kościele: gdy Diaz wyjechał do ojca, ten miał już inną żonę i czworo dzieci. A przecież regularnie chodził do spowiedzi, an43