- Halo? - zapytała z nadzieją, że zaraz usłyszy głos Parker

Czyja rzeczywiście tak wyglądam? — zastanawiała się. Trudno było w to uwierzyć. Słodka, wrażliwa twarz anioła tak bardzo wryła jej się w pamięć, że była jej bliska i znajoma jak własne odbicie w lustrze. A co sądził o tym książę? Gdyby rzeczywiście przypominała mu anioła, na którego patrzy za każdym razem, kiedy pisze list, na pewno by jej o tym wspomniał. Zeszłej nocy wytworzyła się między nimi atmosfera takiej bliskości, że Tempera niemal wiedziała, o czym myślał, a i książę wyczuwał, co ona próbowała wyrazić słowami. Przecież kiedy rozmawiali o obrazach w jego pokoju, mógł po prostu wspomnieć, że w pewnym niewielkim stopniu jej twarz przypomina mu tę, którą Leonardo da Vinci sportretował czterysta dwadzieścia jeden lat temu. Być może przyjdzie mu to na myśl później, pomyślała Tempera, lecz zaraz odsunęła od siebie to przypuszczenie. Podeszła do drzwi. Po drodze nie mogła nie przystanąć i spojrzeć raz jeszcze na „Madonnę w kościele”. Przyćmiewa wszystkie obrazy w tym pokoju, pomyślała. Jak diament inne klejnoty. http://www.e-szambabetonowe.edu.pl/media/ - Jeszcze nie zacząłem się nad tym zastanawiać. - A ile osób dostało takie prezenty? - Na razie wiem o czterech... Chociaż dziadek dziewczyn też mi zostawił jakąś wiadomość. - Czyli byłby piąty. - Karl myślał przez chwilę. - A masz rachunki z tych sklepów? Sprawdziłeś je? - Jeszcze nie. Prawdę rzekłszy, wcale mnie nie ciągnie badanie, jak daleko to sięga. - Wcale ci się nie dziwię. Czy nie bierzesz pod uwagę jeszcze innych osób? Owszem, ktoś taki przyszedł mu niedawno do głowy. Jedyną osobą, która regularnie doprowadzała go do szału, była Zuzanna Durkin. Ale to absurd - zreflektował się po chwili. Po prostu wolał

Redaktor Lidia Kowal Redaktor techniczny Janusz Festur Copyright © 1977 by Barbara Cartland For the Polish edition Copyright © 1993 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Sprawdź córkę? W domu paliły się wszystkie światła, kiedy wreszcie, skrajnie wyczerpany, dowlókł się pod frontowe drzwi i włożył klucz do zamka yale. Drzwi otworzyły się jeszcze zanim zdołał go przekręcić. - Matthew, dzięki Bogu! - Flic objęła go ramionami. - Nic ci nie jest! - Uściskał ją z czystej radości, po czym cofnął się, żeby na nią popatrzeć. Miała na sobie bladoniebieski płaszcz kąpielowy i włosy zawinięte w turban z ręcznika. Tuż za nią kręcił się Kahli, bez jednej grudki błota czy choćby źdźbła trawy na świeżo wyszczotkowanej sierści. - Matty, zdrów i cały! - Chloe wybiegła z kuchni i też rzuciła mu się na szyję. Zamknął drzwi zabłoconym butem, odcinając się od