- Co nowego? - Nick usiadł na łó¿ku i zrzucił buty.

Dwadziescia cztery lata. Tak, zdecydowanie nie był ju¿ dzieckiem, jednak kiedy ona znajdowała sie w pobli¿u, tracił rozum. - Cholera - mruknał pod nosem, odkładajac słuchawke. Miał byc dzis w domu na kolacji. Był to rozkaz Eugenii, zgrabnie ujety w forme zaproszenia na wspólny, rodzinny posiłek. Przeczesał włosy palcami i w tej samej chwili usłyszał ciche pukanie do drzwi. Jednym skokiem znalazł sie przy drzwiach i szybko przekrecił gałke. Na korytarzu, unoszac mała piastka, by jeszcze raz zastukac do drzwi, stała Cherise. - O Bo¿e, ju¿ sie bałam, ¿e cie nie ma - powiedziała i nie czekajac na zaproszenie, weszła do pokoju, roztaczajac silny zapach perfum, który wydał mu sie znajomy, jakby dawno temu znał kogos, kto ich u¿ywał. Cherise była zdenerwowana, choc udawała chłód. Miała na sobie czarna skórzana kurtke, czarne d¿insy i czarny sweter. Jasne włosy zaczesała do tyłu i spieła błyszczacymi spinkami, a twarz umalowała zdecydowanie zbyt mocno. Złotobrazowe oczy, grubo obwiedzione czarnym tuszem, patrzyły mu teraz http://www.e-rehabilitacja.com.pl/media/ - A dlaczegóż to? - Nie twój interes. - Przypominała sobie, że ten mężczyzna jest tylko wynajętym przez jej ojca robotnikiem, nikim więcej. Ale pamięć podsuwała fragmenty rozmowy, którą podsłuchała wcześniej w budynku na ranczu. W głębi duszy trzęsła się jak galareta. Nigdy w życiu nie była tak przerażona. - Czy to ma jakiś związek z samochodem, który ukryłaś dalej? - Kiwnął głową w kierunku głównej drogi. Serce w niej zamierało, kiedy widziała, jak McCallum uważnie się jej przygląda, gapi na jej mokre włosy, prawie przezroczystą bluzkę, krótkie, przemoczone szorty. Gdzieś za nim warknął pies. - Tak, widziałem go, kiedy wracałem z miasta, wiesz, ten chrom znakomicie odbija światła reflektorów. - Uniósł brwi, jakby oczekiwał, że ona kiwnie potakująco głową. - Zatrzymałem się, zobaczyłem, że w taką burzę dalej nie pojedzie, i domyśliłem się, że wcześniej czy później gdzieś się tu pokażesz. Ta uwaga ją dobiła. On na nią czekał. Śledził ją. Prawdopodobnie śmiał się w kułak. 76 Podrapał się po nieogolonym podbródku.

gardło. - Ja nie gryzę. - Jak to nie? - droczyła się z nim, unosząc brew. - Dobrze pamiętam. - Kochanie, jesteś niegrzeczna. - Naprawdę? Chwycił ją w te swoje cudownie silne ramiona i przyciągnął do siebie, tak że nie zdążyła uciec. Sprawdź w pokoju nic sie nie zmieniło, ¿e wszystko jest w porzadku. Cos jej sie po prostu przysniło. Pewnie dlatego, ¿e idac spac, nie czuła sie najlepiej. Zupa, która zjadła na kolacje, rozstroiła jej ¿oładek, a rozmowa przy kolacji była dosc stresujaca. W pokoju nikogo nie ma. Powoli wypusciła powietrze i w tej samej chwili cos usłyszała... Stłumione kroki? 212 Co to było? Z mocno bijacym sercem odrzuciła kołdre i wyskoczyła z łó¿ka. Spokojnie, powtarzała sobie w myslach. Czuła zimna stru¿ke potu spływajacego po plecach. Obeszła pokój, łazienke, garderobe, zajrzała nawet za zasłony, szukajac sladu czyjejs wrogiej obecnosci. Niczego jednak nie znalazła.