- Nie martw się - podjęła Lily. - Niczego od ciebie nie oczekuję, ale też nie zawiedziesz się na mnie. Cieszę się, że tutaj mieszkasz. Może to egoistyczne z mojej strony, ale... czuję się taka opuszczona, więc...

szczerzy. Zgadzasz się? Po chwili wahania Rose skinęła głową. - Coś jeszcze? - To, co tutaj powiemy, zostanie między nami, chyba że wcześniej uzgodnimy inaczej. - Dobrze. Na razie nieźle. Po prawdzie, nie spodziewał się, że dziewczyna będzie umiała powziąć jakąkolwiek decyzję. Może rzeczywiście przy odpowiednim mężczyźnie stanie się kimś więcej niż ładną gąską. Wkrótce się przekonają. - Rose, przyjechałaś do Londynu z zamiarem poślubienia konkretnego utytułowanego arystokraty? Oblała się rumieńcem. - Konkretnego... - Przyjechałaś do Londynu, żeby wyjść za mnie? - Mama ci powiedziała? - Wspomniała. Czyj to był pomysł? - Rodzice uznali, że powinnam zostać twoją żoną. Odkąd pamiętam, takie snuli plany. Kiedy nas ostatnio odwiedziłeś, mama zabroniła mi nawet jeździć na Daisy, moim kucyku. Bała się, że ubrudzę suknię, i wtedy pomyślisz, że nie jestem damą. - Istotnie coś takiego pamiętam. Chcesz za mnie wyjść? Gestem, którego zapewne nauczyła się od guwernantki, złożyła dłonie na kolanach. http://www.e-medycynaizdrowie.net.pl - Rozumiem. - Łzy popłynęły jej po policzkach. Rzeczywiście nie miała teraz gdzie się podziać. - Pozwól mi dokończyć, głuptasie. Jesteśmy instytucją edukacyjną, a nie schroniskiem dla chorych z miłości uciekinierek. Muszę być pewna, że zamierzasz tu zostać. - Nie jestem chora z miłości! - obruszyła się przyjaciółka, wycierając oczy. - Oznajmiłam mu, że wyjeżdżam. Zgodził się, i oto jestem. Emma patrzyła na nią przez dłuższą chwilę. - Na pewno? Alexandra miała wielką ochotę tupnąć nogą, ale zadowoliła się skrzyżowaniem rąk na piersi. - Oczywiście, że tak. Nie spuszczając z niej ciemnozielonych oczu, dyrektorka otworzyła górną szufladę biurka.

Zaskoczyła go całkowicie. Poprzednio była chętna i ciekawa, ale nigdy taka śmiała, wręcz natarczywa. Napierała na niego całym ciałem, jakby chciała stać się jego częścią. Miał ochotę zerwać z niej ubranie, ale sama zaczęła się rozbierać, więc tym razem pozwolił jej przejąć inicjatywę. Gdy w końcu się odsunęła, zobaczył, że jej wargi są nabrzmiałe i różowe od Sprawdź - Jasne. - Otworzył drzwiczki od strony pasażera, wpuścił dziewczynę, a sam usadowił się za kierownicą. Zerknął na swoją towarzyszkę. - Do hotelu? - Jeśli ci po drodze. Ruszyli w milczeniu. Santos czul na sobie uważne spojrzenie Glorii. Wpatrywała się w niego z tak zrezygnowaną, a jednocześnie tak pełną nadziei miną, że był już bliski zmiany zdania. - Zobaczę cię jeszcze? - zapytała, kiedy zatrzymali się przed hotelem. - Nie. - Nie dasz się przekonać? Owszem, dałby się przekonać, bez trudu. I tego właśnie się bał. - No cóż, tak myślałam - podsumowała z ciężkim westchnieniem. Santos wrzucił luz, wyskoczył z auta, a Gloria przesunęła się na jego miejsce. - Miło było, Gloria - uśmiechnął się. Miała tak strasznie zawiedzioną minę, że parsknął śmiechem. - O rany, o co chodzi? Jestem pierwszym, który ci się wymknął? - Pierwszym, którego naprawdę chciałam złowić. Oparł dłonie o szybę i nachylił się do dziewczyny. - Na pocieszenie powiem ci, że i ty świetnie całujesz. - Naprawdę?