zwrócił swoja psia twarz do Marli, po czym zapisał cos na

- Owszem, ale Rory przebywa w zakładzie zamknietym i prawdopodobnie nigdy nie bedzie miał dzieci. - Wiec jego córka uknuła ten spisek, by dac ojcu wnuka? - Paterno ciagle odnosił sie sceptycznie do tego pomysłu. - Namówiła swoja przyrodnia siostre, czy kim tam jest ta dziewczyna, ¿eby urodziła dla niej dziecko... ¿eby zajeła jej miejsce? - Moim zdaniem tak własnie było. Dobrze sie zło¿yło, ¿e Kylie Paris była płodna i zrobiłaby wszystko dla pieniedzy, a 421 przy tym miała te sama grupe krwi, 0 Rh-. No i udało jej sie wydac na swiat chłopca. - To niemal graniczy z cudem. - Sa siostrami przyrodnimi - maja te sama grupe krwi, co ich ojciec. Stad ten minus. Wystepuje znacznie rzadziej ni¿ plus. Paterno zmru¿ył oczy. - A gdyby ma¿ Marli nie chciał sie na to zgodzic? - Widziałes kiedys, ¿eby jakis Cahill odwrócił sie plecami do forsy? Paterno prychnał. http://www.dragonmc.pl - A ty go masz? - Chyba tak. Tylne drzwi otworzyły się i stanęła w nich Lydia z tacą w ręku. - Przyniosłam śniadanie - wyjaśniła, uśmiechając się szeroko. - Dla dwóch osób. Nevada już miał protestować. Shelby to wyczuła. - Posłuchaj, nawet nie próbuj się wymigać. Lydia wypełnia misję: pilnuje, żeby każdy w promieniu piętnastu kilometrów otrzymywał więcej niż sto procent dziennego zapotrzebowania na substancje odżywcze i wszelkiego rodzaju kalorie. - Ale... - To prawda - przyznała Lydia, uśmiechając się z dumą; w złocistych nakryciach odbijały się promienie porannego słońca. - A więc wsuwaj - powiedziała Shelby do Nevady i pomogła Lydii nakryć do stołu. Po kilku minutach na szklanym blacie znalazły się dwa półmiski, a na nich wafle z cukrem pudrem, owoce, paski bekonu oraz sok

czuc dawna gorycz zmieszana z litoscia, która teraz wzbudzała. Biedna, mała bogata dziewczynka. Albo raczej biedna, wredna bogata dziwka. - Nie masz sie co martwic o Twardziela - mówił Ole. - Nie ma tu zle. „Notoriousa” te¿ dogladam jak swojej łajby. - Dzieki. - Ciagnac za soba sznur telefonu, Nick podszedł Sprawdź - Nie martwię się tym. Uświadom sobie coś, sędzio. Ja już nie jestem tą przerażoną, zagubioną siedemnastolatka, 35 która wstydziła się, że jest w ciąży i bez męża. - To małe miasteczko. - Amen. - Nie wielka aglomeracja, gdzie możesz się ukryć. - Ja się nie ukrywam, sędzio, i chcę prawdy. Ty wiesz, co się stało tej nocy, kiedy urodziłam dziecko. Musiałeś to wszystko zaaranżować. Nikt, ani doktor Pritchart, ani ktokolwiek inny w tamtym szpitalu, nie odważyłby się odstawić takiego numeru w pojedynkę. Musiałeś ich przekupić albo jakimś sposobem zmusić. - Przekupstwo i przymus. Ciężkie oskarżenia. Nie zamierzała zbaczać z tematu. - Posłuchaj, albo powiesz mi, co wiesz, i zaoszczędzimy mnóstwo czasu, albo będę węszyła samodzielnie, ale wtedy wyciągnę na publiczny widok wszystkie trupy z szafy rodu Cole’ów.