- Ale, ojcze... - Nie każ mi powtarzać. Virgil Retting rzuci gościowi jadowite spojrzenie, wymaszerował z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Monmouth usiadł na sofie naprzeciwko Kilcairna. - Równie dobrze mogłem pozwolić mu zostać. Niczego pan ode mnie nie uzyska. - Owszem. - Jest pan bardzo pewny siebie, co? - Często. - Wyjął z kieszonki zegarek. Sprawdził godzinę. Wpół do czwartej. Wkrótce musi wracać, żeby się przekonać, jak poszła rozmowa między Alexandrą a Rose. - Co w takim razie zamierza pan ode mnie uzyskać? Lucien bez pośpiechu schował zegarek. - Od czasu niefortunnego incydentu z Welkinsem pańska siostrzenica jest trochę niepewna swojego miejsca w naszych sferach. - I powinna, latawica. Całe tygodnie zajęło mi wyciszenie sprawy. - Przypuszczałem, że nie pozostał pan całkiem obojętny na jej los. Choć, po prawdzie, narobił pan niezłego bałaganu. Diuk zmrużył oczy. - Nie, jeśli chodzi o moją rodzinę. To pan pogorszył sprawę, zatrudniając ją u siebie. - Tak czy inaczej, bałagan istnieje. http://www.domydrewniane.edu.pl - Dobrze, panno Gallant. - Lady Kilcairn - poprawił go hrabia. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko. - Dobrze, lady Kilcairn. - Jeszcze nie, Lucienie - powiedziała Alexandra. - Lepiej nie zapeszaj. - Już mi więcej nie uciekniesz, najdroższa. Objęła go za szyję. - Nie chcę uciekać - szepnęła i pocałowała go czule. - Jestem w domu. Odwzajemnił pocałunek. - Ja też.
Lekcja potoczyła się dalej, ale nauczycielka błądziła myślami gdzie indziej. Zastanawiała się usilnie, co Lucien Balfour robi w Hampshire, a tym bardziej w Akademii Panny Grenville? Kilka minut później drzwi klasy znowu się otworzyły. W progu stanęła dyrektorka. - Mogę panią prosić na chwilę, panno Gallant? Wstała zbyt szybko. Słysząc szepty uczennic, zbeształa się w duchu. Sprawdź - Oszalałeś. Wicehrabia się zaśmiał. - Nie. Po prostu brakuje ci tolerancji dla kobiet. - Mam dla nich ogromną tolerancję, ale tylko w pewnych okolicznościach - sprostował. - Muszę jednak przyznać, że to nie jest jedna z tych sytuacji. - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Dlaczego debiutantki? Lucien spiorunował go wzrokiem. Szukanie odpowiedniej żony nie należało do rzeczy, które mógłby zrobić dyskretnie. Wprawdzie nie miał ochoty rozmawiać na ten temat, ale Belton i tak musiał się kiedyś dowiedzieć. Lepiej ze źródła niż od starych plotkarek. - Robercie, mam prawie trzydzieści trzy lata i żadnych męskich krewnych. Resztę sam sobie dośpiewaj. Odwrócił się na pięcie i ruszył do kąta, gdzie zostawił ciotkę Fionę. Na szczęście nigdzie nie odeszła. Kilka kroków dalej Alexandra i Rose rozmawiały z piękną, ciemnowłosą