— Co robiła?

- Chyba tak - przyznała niechętnie. - Ale wydaje mi się, że unika pan rozmowy na ten temat. Lucien zmrużył oczy. - Doprawdy? - Właśnie... - Dlaczego lord Belton nie miałby być ciekawy mojej córki? - wtrąciła Fiona. - Przecież to aniołek. Powinieneś być szczęśliwy, Lucienie, że możesz ją pokazać przyjaciołom. - Czy wicehrabia Belton jest żonaty? - zapytała Rose i przygryzła dolną wargę. Wyglądało na to, że dziewczyna chce jak najszybciej wyjść za mąż i wyrwać się spod kuzynowskiej kurateli. - Nieżonaty i właśnie szuka odpowiedniej kobiety. - Oczywiście nie to jest celem wieczoru, prawda, lordzie Kilcairn? - zapytała Alexandra surowo. - A mamy inny cel? - odpowiedział pytaniem. - Owszem. Rose, pamiętaj, że dzisiaj musisz się oswoić z większym gronem. Nie powinnaś dopuścić do tego, żeby jedna osoba, kobieta czy mężczyzna, zaabsorbowała całą twoją uwagę. Lucien ukrył uśmiech. - Czy ja mogę zaabsorbować czyjąś uwagę? http://www.domy-drewniane.net.pl Pokażę ją, kiedy będę gotowy. - Samolubny drań - mruknął wicehrabia. - Komplementami nic nie zwojujesz. Alexandra siedziała sztywno w jednym z wygodnych foteli pokoju dziennego i zastanawiała się, czy przyklejony do twarzy uśmiech wygląda równie nienaturalnie, jak cała jej postawa. Naprzeciwko niej na szezlongu, wśród stosu poduszek i pledów, półleżała Fiona Delacroix i już prawie godzinę rozprawiała o stanie współczesnego społeczeństwa. - Zwłaszcza arystokracja nie spełnia oczekiwań co do stylu - westchnęła. - Nawet, co jestem zmuszona wyznać, niektórzy członkowie mojej własnej rodziny. - Z pewnością nie - zaprotestowała Alexandra i napiła się herbaty, żeby dać na chwilę odpocząć mięśniom policzków. - Ależ tak. Kiedy James zginął w ostatnim roku wojny, wysłaliśmy Lucienowi kondolencje, a ja nawet zaproponowałam, że w czasie żałobnego czuwania będę pełnić

Zerwała się na równe nogi. - Proszę pani, proszę tego nie robić! Gloria jest moją najlepszą przyjaciółką! Ja tylko chciałam pomóc! Nigdy nie zrobiłabym nic, co mogłoby jej zaszkodzić! - Za późno na takie zapewnienia. Uczyniłaś już wystarczająco dużo, żeby jej zaszkodzić. Zrujnowałaś jej życie. - Ale ja potrzebuję tego stypendium... - jęknęła Liz. - Błagam panią, niech pani nie pozwoli, żeby usunięto mnie ze szkoły. - Powinnaś była wcześniej o tym pomyśleć. – Hope zmierzyła ją pełnym jadu spojrzeniem i odwróciła się do dyrektorki: - Siostro? Sprawdź Lucien westchnął, zastanawiając się, czy Alexandra Gallant docenia jego grzeczne zachowanie. Szczególnie, że nie miał zamiaru wypuścić jej ze swojego domu. - Nadal się pani upiera przy tej głupiej rozmowie kwalifikacyjnej? Parlez - vous francais? - Qui. Je me recevu l'education plus premier - odpowiedziała płynnie. - Gdzie się pani kształciła? - W Akademii Panny Grenville. Uchodziłam za bardzo dobrą studentkę. - Proszę przetłumaczyć: Dum nos fata sinunt oculos satiemus amore. Nie wahała się ani chwili. - „Dopóki los nam pozwala, nasyćmy oczy miłością.” Lucien uniósł brew. - Łacina również. Widzę, że rzeczywiście pilnie pani studiowała. - Podobnie jak pan. - W jej głosie brzmiała nuta zdziwienia.