cały czas czuła ciepło ciała Quincy'ego na swoim boku. Przypomniała

– Wiesz, że większość ludzi ciebie uważa za powód rozpadu małżeństwa O’Gradych? – Nie jesteśmy ze sobą. Nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy. – Spędza u ciebie dużo czasu. – Wiem. – Rainie... – Ludzie gadają co im ślina na język przyniesie. Jeszcze tego nie zrozumiałeś? To małe miasteczko. Przez większość dni w roku pada deszcz, a krów jest dwa razy więcej niż mieszkańców. Zwykle nie ma tu nic ciekawego do roboty... pozostaje gadanie. Tak już jest. – Dlaczego nie powiedziałaś mi o strzelbie, Rainie? Strzelba, z której zabito twoją matkę i która nosiła twoje odciski palców, znikła z policyjnego sejfu. A potem w magiczny sposób się odnalazła. Wytarta do czysta. Dlaczego mi o tym nawet słowem nie wspomniałaś? Twarz Rainie spochmurniała, oczy przybrały kolor skały łupkowej. Quincy rozpoznał tę minę, tę bojową postawę z wysoko uniesioną głową. – Myślisz, że zabiłam matkę? – Nie. – Myślisz, że zastrzeliłam ją z zimną krwią? Wróciłam ze szkoły do domu i po prostu rozwaliłam jej głowę? Masz mnie za żeńską wersję Charliego Kenyona. Za drugiego Danny’ego O’Grady? – Nie, Rainie – powiedział łagodnie. – Wcale tak nie myślę. – W takim razie jakie to ma znaczenie, Quincy? Minęło czternaście lat. Ja tego nie http://www.doktor-na-zaraz.com.pl/media/ się dezodorantem. Zadzwonił do jej drzwi w chwili, kiedy wciągnęła na siebie czystą biała koszulkę. Poprawiła włosy i już stała przy drzwiach. - Witaj, Rainie - powiedział. A ona po prostu stała. Na swój sposób wyglądał całkiem dobrze. Był trochę spięty, trochę zbyt elegancki, trochę za bardzo przytłoczony ciężarem świata na jego barkach. Ale miał na sobie wąskie spodnie w kolorze khaki i granatową rozpinaną koszulę. Pierwszy raz od wielu tygodni widziała go nie w garniturze. - Hej - odezwała się i trochę szerzej otworzyła drzwi. - Mogę wejść? - To się już zdarzało. - Wpuściła go do środka. Agent specjalny coś kombinował. Poszedł prosto do pokoju rodzinnego, po czym od razu zaczął przechadzać się w tę

się nie pojawiła, sam musi wziąć sprawy w swoje ręce. Otworzył płaską kopertę. – O cholera – zaklął trzydzieści sekund później. – O cholera! Po chwili w kącie pokoju zastukał policyjny faks. Nadeszły pierwsze doniesienia o strzałach. 33 Sprawdź zdobył sobie opinię człowieka, który potrafi doprowadzić do łez nawet najinteligentniejszych studentów samym tylko spojrzeniem niebieskich oczu. Studenci spekulowali co do jego wieku. Twierdzili, że może mieć sześćdziesiąt lat albo że może być stary jak świat. Miał rzednące siwe włosy, ciągle chodził z nachmurzoną miną i nosił tweedowe ubrania. Był człowiekiem średniego wzrostu, wygimnastykowanym i sprężystym dzięki wieloletniemu 137 uprawianiu jogi. Kiedy stawał za katedrą, potrafił wydawać się cztery razy większy. Stosował tę sztuczkę głównie wtedy, gdy chciał zmobilizować studentów do pracy i do samodzielnego myślenia, apelował, żeby - na Boga! - byli mądrzejsi! Poczta pantoflowa donosiła, że zaczął karierę jako psychiatra w słynnym więzieniu San Quentin. Praca ta tak bardzo go wciągnęła, że zrobił