- Eva... jest wdową, i to zamożną. Może robić, co tylko chce. Przez całe lata

słowa. Chce się przypodobać carowi - dodał półgłosem. - Ach, rozumiem. A co do wyboru żony? Ożeni się z Rosjanką czy z Angielką? - Z Angielką. Ja też zaryzykowałem pieniądze w tym zakładzie. - Dlaczego z Angielką? Lieven nachylił się ku niemu. W jego spojrzeniu błysnęła niechęć. - Bo wielki książę Kurkow jest teraz o wiele popularniejszy w Londynie niż w Petersburgu. - Sądziłem, że dawny przyjaciel cara cieszy się względami na jego dworze. - Cieszył się, lordzie Alecu. Cieszył - poprawił go Lieven znacząco. - Aha. Może mi pan wyjaśni... - To tylko dworskie plotki, ale przed kilkoma miesiącami Kurkow podobno nadużył tej przyjaźni. Miał powiedzieć podczas przyjęcia, i to nie w gniewie, tylko całkiem chłodno, że car źle rozegrał tę wojnę. Wypomniał mu, że dał się Bonapartemu wyprowadzić w pole po traktacie w Tylży, jawnie obciążając jego cesarską wysokość winą za francuską inwazję i pożar Moskwy. - Niech to licho! - Alec zagwizdał z cicha. - Tak się nie mówi do władcy Rosji. Powiedziałem mu to. - Proszę mi wybaczyć... słabo się orientuję w polityce, ale czy Kurkow nie miał jednak trochę racji? Gdyby car nie zaufał Napoleonowi, wojnę można byłoby wygrać bez takich strat. http://www.dobre-budownictwo.org.pl/media/ przywilej tylko dlatego, że lokaj opuścił go tydzień wcześniej, nie mając żadnej nadziei na wypłatę zaległych poborów. Fatalna rzecz dla londyńskiego dandysa. Miał na sobie tradycyjny strój wieczorowy o wspaniałym kroju - śnieżnobiałą jedwabną koszulę i ciemnoszare pantalony ze strzemiączkami, dzięki czemu materiał idealnie przylegał do ciała. - Wyglądasz przepięknie! - zapewniła go zgodnie z prawdą. - Ehm... - zauważył, naciągając giemzowe rękawiczki. - Nie tak szybko, moja droga. Wprost pędzisz po schodach. Dama po nich sunie. - Och, jesteś zbyt wymagający. - Być może - przyznał. - Podejdź tu. Posłuchała. Alec delikatnie poprawił jej rondko kapelusika. - Wciąż opada w dół - poskarżyła się. - Nieważne. I tak jesteś czarująca. - Podał jej ramię. - Idziemy? Przyjęła je, rumieniąc

Objął główkę penisa wargami, drażniąc ją koniuszkiem języka. Powoli nasuwał usta na penisa, zaczynając szybko ruszać głową. Czuł go na języku! Prześlizgiwał mu się po gardle, aż mu łzy zebrały się w oczach. Prawie się dławił, ale i tak cieszył się, że ma w ustach księcia! - Dobrze, starczy młody – odezwał się nagle Adam. Chłopiec grzecznie wstał, spoglądając na niego z uwielbieniem, ale Adam musiał tego nie dostrzec. Kazał mu się Sprawdź rzędy wysokich, schludnych domów i nieco wątłych, młodych drzewek. Biegła jak szalona, nie dbając o to, że po ostatniej nocy jest nieco obolała. Jeśli Alec obszedł się z nią delikatnie, to Michaił, który chciał ją ukarać, sprawiłby zapewne, że zwijałaby się z bólu przez tydzień. Wolała o tym nie myśleć. Jej kuzyn zasługiwał na męki piekielne. Z tyłu za sobą usłyszała krzyki Kozaków. Byli niedaleko. Desperacko przyspieszyła kroku i rzuciła się ku stajniom, skrytym za rzędem domów, które akurat mijała. Wiodło do nich wprawdzie bardzo ciasne przejście, lecz wewnątrz mogło być wiele miejsc, odpowiednich na kryjówkę. Wbiegła do otwartej stajni i przycupnęła za pierwszym z brzegu przepierzeniem. Usłyszała pogwizdywanie stajennego, który zamiatał ziemię na drugim końcu pomieszczenia, a potem ciężkie kroki Kozaków. Przeszli tuż koło niej, mówiąc coś do siebie gardłowo. Przeraził ją szelest siana w sąsiednim boksie, ale był to jedynie koń. A gdyby na niego wskoczyła? Tylko że koniokradom groziła szubienica!