Farmerzy szykowali się już spać. Nie ma to jak miasteczka, gdzie nocne życie zależy od

Nie ma w tym żadnej... godności. Nasza młodsza córka, Kimberly, nie powinna siedzieć przy łóżku konającej siostry i patrzeć, jak kłócimy się z matką, kiedy ją odłączyć. Ja już podjąłem decyzję w tej sprawie. Teraz wszystko zależy od tego, kiedy Berthie da za wygraną. – Więc przyjechałeś, podjąłeś decyzję i wyjechałeś. Quincy zamrugał kilka razy. – Mogłabyś chociaż udawać, że mnie nie przejrzałaś – powiedział w końcu. – Zwłaszcza że jesteś trzeźwa. Pociągnął kolejny łyk piwa. Chyba naprawdę go potrzebował. Butelka była już prawie pusta. Kelnerka, która wyrosła jak spod ziemi, zapytała, czy nie podać mu następnej. Quincy zawahał się. Jego oczy zdradzały, że ma ochotę jeszcze się napić, ale pokręcił głową. – Dziwię się, że nie szukałeś pocieszenia w whisky – skomentowała Rainie. – Szukałem. Przez tydzień. Potem musiałem przestać. Jak na ironię, Amanda zginęła przez pijanego kierowcę. – Ach. – Potem przerzuciłem się na jedzenie. Chrupki ziemniaczane, batoniki, żelatynowe misie. Co tylko można było dostać w szpitalnym automacie. A w końcu wróciłem do biegania. To jakby pomogło. Biegasz? – Dwadzieścia kilometrów, Cztery dni w tygodniu. Ale mogłabym cię pobić na głowę. – Jestem od ciebie starszy o prawie piętnaście lat, Rainie. Na pewno pobiłabyś mnie na głowę. http://www.dobre-budownictwo.biz.pl przesuwając się trochę w lewo. - Jesteś szkieletem, który nie potrafi czuć ani współczuć. Całe swoje życie spędziłeś na udawaniu istoty ludzkiej, przeistaczając się w innych ludzi, ponieważ inaczej nie umiałeś funkcjonować. Ale ty nie wiesz, kim być. Największą sprawiedliwością w życiu jest to, że twoje córki już więcej nie muszą cię oglądać. Andrews poderwał pistolet i wycelował w głowę Quincy'ego. - Pierdol się! - wrzasnął tak, że Kimberly aż się skuliła. - Zabiję cię! Odstrzelę ci łeb! - Nie możesz - powiedział Quincy niezwykle spokojnym głosem. Popatrzył na swoją córkę, pragnąć, żeby pozostała silna, żeby nic jej się nie stało. Ufaj mi. Ufaj mi. Ufaj mi. - Mogę! - Nie możesz. Beze mnie twoje życie nie ma żadnego celu. Kiedy ja

pani dowiedzieć. Przypuszczam, że też nie dają pani spokoju, inaczej nie doszłoby do naszej dzisiejszej rozmowy. – Nie wiadomo, czy Danny nie zabił Sally i Alice – dorzuciła bez ogródek Rainie. – Ale ten mężczyzna, człowiek w czerni... – Technicy orzekli, że pociski, od których zginęły dziewczynki, pochodzą z rewolweru kaliber 38. Wiemy, że Danny przyniósł go do szkoły. Mamy też odciski chłopca na innych Sprawdź – Teraz twój ojciec musi stanąć po naszej stronie. – Rainie odwróciła się do Quincy’ego. – Kudły czy kurtka – zastanawiała się na głos. Agent otaksował spojrzeniem modny strój i starannie ułożone włosy młodego człowieka. – Kurtka – powiedział. – Dobra. – Rainie zrobiła krok do przodu i zanim Charlie zdążył dać nura w prawo, zastąpiła mu drogę, chwyciła za rękaw i szarpnęła. Chwilę później trzymała w ręku czarną skórzaną kurtkę. Kenyon sprawiał wrażenie oszołomionego. Rainie uśmiechnęła się do niego promiennie. Ostatnio była w tak podłym nastroju, że nie zamierzała cackać się z bandziorami. Miała dość gówniarzy, którzy nosili przy sobie broń, nie mając pojęcia, czym jest śmierć. – Zabawimy się, Charlie. Ja będę zadawać pytania, a ty odpowiadać. Quincy jako ekspert oceni, czy mówisz prawdę. Jeśli nie spodobają mu się twoje odpowiedzi... albo jeżeli znowu mnie wkurzysz... zabieram się za twoją kurtkę. Będziesz pyskował, kurtka straci rękaw. I tak