stworzona dla niej i wstukała cene do kasy.

szybkich samochodów i całego wachlarza nie zawsze legalnych farmaceutyków. - Pracuje nad nim. Donald te¿. Powodzenia, pomyslał Nick. Cherise zmieniła temat. - Miło bedzie znowu zobaczyc Marle. Mineło tyle czasu. Ró¿nie jej sie układało z Aleksem. Kilka razy chcieli sie nawet rozwiesc. - Doprawdy? - To było cos nowego. 153 - Tak, tak to wygladało. Raz czy dwa razy... ale nie powinnam plotkowac. To ich sprawy, ale modle sie za nich. - Nie watpie. - Chciałabym odnowic znajomosc z Marla. Ona teraz pewnie czuje sie okropnie. Słyszałam w radio, ¿e ten kierowca cie¿arówki te¿ zmarł. Nick kiwnał głowa. Alex ju¿ zadzwonił, ¿eby mu o tym powiedziec. - Nie wiedziałem, ¿e Alex i Donald sa ze soba tak blisko. Cherise odwróciła wzrok i przełkneła sline. http://www.dobrabudowa.net.pl/media/ została wniesiona do sadu. Albo zmieniła zdanie, albo jej zapłacił -jeszcze nie wiem. Nick zmarszczył brwi. - Niezły gosc. - Taa. Pare razy był na bakier z prawem - alkohol, burdy, takie tam rzeczy. Jakies dziesiec lat temu wdał sie w powa¿na bójke w jakims barze. Zaczeło sie od nieprzyjemnej wymiany zdan, a skonczyło na tym, ¿e Monty miał złamany nos, kilka ¿eber i musiał sie postarac o nowe zeby. -Walt przerwał dla wzmocnienia efektu i upił kolejny łyk ze swojej butelki. - A oto gwózdz programu: swego czasu dobry, stary Monty spotykał sie z Marla. Nick zesztywniał. Zacisnał palce na szyjce swojej butelki.

je. Wiec za jakis czas przypomnisz sobie tak¿e ten pokój. Musisz. Poczuła ostry ból w ¿oładku, z którego dobyło sie przeciagłe burczenie. Wstrzymała oddech. Ból minie. Ciagle jest zdenerwowana, to wszystko. Przytkneła dr¿ace palce do ust. Za du¿o tego wszystkiego. Ale jutro... jutro wezmie sie Sprawdź - A ja się potrafię obronić. Proszę posłuchać, wystarczy już tych pytań. Jak powiedziałem, wszystko, co chce pani wiedzieć, jest w sądowych kartotekach. - Nevada wstał, dając do zrozumienia w ten sposób, że uważa rozmowę za skończoną. Zignorowała jego sugestię. - A więc gdzie pan był, kiedy zastrzelono Ramóna Estevana? - To jest w moim raporcie. Patrolowałem miasteczko. - Sam? - Nawet nie starała się ukryć podejrzliwości. - W tamtym czasie nie miałem przydzielonego partnera. Uniosła obie brwi, jakby dla niej ta informacja była z jakichś względów ważna. - Narzędzie zbrodni nigdy nie zostało znalezione. To prawda? - Z tego co wiem, nie. - A panu zginęła broń; z broni takiego samego kalibru zastrzelono Ramóna. - Zgadza się. - Przestąpił z jednej nogi na drugą.