czekała go długa lista.

– poszli wtedy na kawę w studenckiej kafejce. Felicia Katz, która znalazła ciała, była czysta, znalazła się w tym miejscu w niewłaściwym czasie – miała pecha, że jej schowek znajdował się obok feralnej ósemki. Phillip Ames wyszedł z psem na spacer niedaleko mieszkania Lucille. Twierdzi, że widział wysokiego mężczyznę rasy nieznanej, jak przechodzi przez jezdnię i zmierza w stronę jej bloku. Ale był daleko, było ciemno, a Phillipowi lada dzień stuknie osiemdziesiątka. Do tego nosi okulary ze szkłami jak denka od butelek. Kiepski z niego świadek. Sąsiedzi Lucille niczego nie widzieli ani nie słyszeli, ale ślady na ganku jej mieszkanki mogą sugerować porwanie. Jedno wiedzieli na pewno – tej nocy dziewczyny wysyłały sobie SMSy. Mniej więcej wtedy, gdy Phillip Ames twierdził, że widział mężczyznę idącego za Lucille, napisała wiadomość do siostry. Oba telefony były na miejscu zbrodni łącznie z wiadomościami, których treść pokrywała się z tym, co uzyskali od operatora sieci. Bydlak, który porwał Elaine, wysłał jej zdjęcie, zakneblowanej, przerażonej, do Lucille, na krótko przed tym, jak i ją zaatakował. Dwanaście lat temu, podczas dochodzenia w sprawie sióstr Caldwell, nie znaleźli komórek. Ofiary ich nie miały. To jedno z nielicznych odstępstw od tego, co się działo teraz, choć tę akurat różnicę można złożyć na karb zmian w technologii, dostępności i modzie. Była to jednak tak naprawdę jedyna poważna różnica między obydwiema zbrodniami – chociaż warto też zauważyć, że siostry Caldwell znaleziono w starym magazynie, a siostry Springer – http://www.dobrabudowa.biz.pl/media/ – Jeszcze nie. – Nie podoba mi się to. – Bentz usiadł na fotelu pasażera. Hayes odpalił silnik jedną ręką, drugą wybierał numer. – Cześć, Sherry, tu Hayes. Co was zatrzymało? Daj znać na komórkę. – Rozłączył się. – Nie wiem. Nie odbiera. Bentz łypnął na niego groźnie. – Najlepsza w LAPD? – Będą tu, kiedy wrócimy. – Oby. Obie. – Bentz wpatrywał się przed siebie, gdy Jonas wyjeżdżał z parkingu i włączał się do ruchu. Olivia. Gdzie ona jest, do cholery? Nic jej nie grozi, towarzyszy jej zaufana policjantka. Uspokój się. Wybrał jej numer ponownie i znowu trafił na pocztę losową. Do cholery, O1ivio, gdzie jesteś?

mu się to ukryć. Ale nie dziś. Spojrzał na zwłoki bliźniaczek, które wyglądały, jakby dopiero co ukończyły szkołę średnią i nie zdołał ukryć bólu, który przeszył go na wskroś. Ułożono je starannie – skrępowane, zakneblowane, nagie, w pozycji embrionalnej. Na ich szyjach widniały sińce i zadrapania. Leżały twarzami do siebie, w otwartych oczach odbijał Sprawdź najszybciej. Zapewne jego niepokój wynikał także z braku snu i z obaw, że dwie kobiety w Los Angeles zginęły przez niego... Ale naprawdę musiał się przekonać, że O1ivii nic nie grozi. Czas płynął powoli, w końcu zobaczył wieże lotniska i restaurację Encounters, charakterystyczny element LAX. – Najwyższy czas – mruknął pod nosem. Zwrócił samochód i zataszczył bagaż do terminalu, by kupić bilet. Wszędzie kłębiły się tłumy ludzi, kolejki ciągnęły się aż do drzwi. Dobrze ci tak, trzeba było kupić bilet w sieci, pomyślał. Powtarzał sobie, że musi zachować cierpliwość. Wsiądzie w następny samolot, choć jedyny bezpośredni lot już wystartował. Wybrał linię, która go tu przywiozła, sądząc, że staje w stosunkowo krótkiej kolejce. Ale, oczywiście, trafił na korek. Powoli posuwał się do przodu za kobietą w obcisłych dżinsach i krótkiej kurteczce, z komórką przyklejoną do ucha i