panią Dunlap. Skłamaliście Malindzie. Ty w dodatku

- Brakuje chyba pani Brannan - zauważyła Malinda. - Zgadza się, ale ona się nie kwalifikuje. Zakłopotana tą pełną zagadek rozmową Malinda odstawiła szklankę na suszarkę i złożyła ręce na piersiach. - A kiedyż to matka nie k w a l i f i k u j e się jako matka? - zapytała. - Kiedy oddaje swoje dziecko pod opiekę państwa. To chłodne, pozbawione emocji oświadczenie zmroziło Malindę do szpiku kości. Wiedziała, jak to jest, kiedy rodzice są nieobecni, ale nie miała pojęcia, jak czuje się dziecko, kiedy matka go nie chce. - Ile miałeś wtedy lat? - zapytała cicho, żałując swego wcześniejszego sarkazmu. - Dziesięć. Za dużo, żeby jakieś małżeństwo chciało mnie adoptować, i za mało, żebym mógł być samodzielny. W jego spojrzeniu Malinda dostrzegła cień dawnego bólu. 40 JEDNA DLA PIĘCIU - Współczuję ci. To musiało być straszne. http://www.deskatarasowa.biz.pl/media/ Mogę panu wszystko opowiedzieć. To naprawdę świetna historia. Trzyma w napięciu. – Bardzo chętnie, ale mam mało czasu. Wierzę panu na słowo. Porucznik wyglądał na rozczarowanego, ale skinął głową. – Dobrze, więc co chce pan wiedzieć? – Historia, nad którą pracuję, dotyczy śmierci wpływowego człowieka. Kogoś bardzo ważnego. – Ważnego? To znaczy kogo? – Senatora. Sims skinął głową. – Co dalej? – To szanowany żonaty mężczyzna. Wie pan, dzieci, towarzystwa dobroczynne, regularne wizyty w kościele. Ma też kochankę.

-Płacę pani pensję. -No i co z tego? Uniósł brew i spojrzał przez ramię w stronę drzwi. -Matka nie nauczyła pana, że to niegrzecznie przerywać? -A pani nie nauczyli w Departamencie Stanu dyplomacji? -Owszem, ale nie jesteśmy na obcym terytorium, więc nie Sprawdź Kolejny spazm szarpnął ciałem Julianny. Dziewczyna otwierała usta, próbując złapać powietrze, ale bez powodzenia. Zamknęła oczy, a Kate ścisnęła ją jeszcze mocniej, czując uchodzące życie. – Nie, do cholery! Otwórz oczy! Nie wolno ci umierać! Nie pozwolę. Otwórz oczy! Julianna usłuchała tego polecenia, ale jej oczy stały się szklane, jakby śmierć była tuż obok. Kate widziała jej walkę. Dziewczyna próbowała wyrwać się ciemności. Chwyciła jej koszulę i raz jeszcze otworzyła usta. Kate nadstawiła ucha. – Ra... tujcie mo... ją... Ra... tujcie Em... Wydała z siebie ostatnie tchnienie, a napięcie widoczne w całym jej ciele nagle zelżało. Głowa odchyliła się do tyłu. Palce zastygły w fałdach koszuli.