Wspierając się na lasce, z bólem w kolanie, pokonał niewielką odległość między budą z

gąbką po plecach, po ramionach, wdycham zapach mydła. Ale zanim z nią skończę, chcę, żeby Bentz cierpiał, żeby tracił rozum z rozpaczy. Szoruję sobie stopy, rozkoszuję się dotykiem ciepłej wody na całym ciele. Zmywa ze mnie brud, kurz, pot. W końcu wychodzę spod prysznica i wycieram się ręcznikiem. Myślę o O1ivii pod podkładem, śmiertelnie przerażonej, pewnie ochrypłej od krzyku. Przecież mówiłam, żeby sobie darowała. Zdejmuję szlafrok z wieszaka, wkładam go, owijam się nim. Czas na wiadomości. Idę do saloniku, po drodze zahaczam o kuchnię, wyjmuję z lodówki dzbanek z margaritą. Wrzucam do kieliszka dwie oliwki, wlewam zimny trunek, siadam w saloniku, włączam telewizor. Pożar samochodu w Marina del Rey powinien już trafić do wiadomości. Zakładam nogę na nogę i patrzę na znajomą twarz na ekranie. Donovan Caldwell, jękliwy dupek, wypowiada się na temat niedawnej zbrodni – zabójstwa sióstr Springer. On i dziennikarka siedzą w studiu na tle ogromnego ekranu, na którym widać zdjęcia obu par bliźniaczek. Cztery dziewczęce buzie o wielkich, naiwnych oczach. Prymitywne zagranie, by wzbudzić litość widzów. Dziennikarka, młoda kobieta o ciemnych włosach, wielkich oczach i przejętej minie, pyta: – Czy uważa pan, że za ostatnią zbrodnię ponosi winę ten sam człowiek, który zamordował jego siostry? http://www.dentystawroclaw.net.pl bo z nią rozmawiał. Linie lotnicze nie miały dla niego żadnych innych informacji. O1ivia zaginęła między lotniskiem a posterunkiem. – Na lotnisku mają kamery – powiedział do pozostałych. – Przy drzwiach wejściowych i w punkcie odbioru bagażu. Chciałbym przejrzeć nagrania. – Zrobimy to. Pod warunkiem że nie uda nam się skontaktować z Petrocelli – zaznaczył Hayes. Bentz nie był pewien, czy wytrzyma dłużej. Nie podobało mu się, czuł, że coś jest nie tak. Zbyt wiele razy w jego życiu najbliższym groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Nie po raz pierwszy umierał ze strachu o Olivię. Nie pozwoli, żeby coś jej się stało. Nie pozwoli. I nie może dłużej siedzieć bezczynnie, słuchać poleceń innych. – Chodźmy – burknął do Hayesa. – Musimy pogadać z Yolandą Salazar. – Wyprzedzam cię. Już się staram o nakaz. Ale ty z nikim nie będziesz rozmawiał. To nasza sprawa, a ty jesteś zaangażowany osobiście.

jest tak daleko. Wzruszyła ramionami, podając mu tackę, na której leżała jego komórka, portfel i klucze. – Pewnie korek. W zeszłym tygodniu spóźniłam się do pracy czterdzieści minut, bo na autostradzie był wypadek. – Ruchem głowy wskazała formularz. – Podpisz, że wszystko otrzymałeś. Zrobił to, otrzymał kopię potwierdzenia. Martinez odwróciła się na pięcie i odeszła. Sprawdź A może po prostu traci rozum? – Bzdura – stwierdził, obrzucając las groźnym spojrzeniem. Ani śladu Jennifer. Oczywiście. To tylko jego wyobraźnia. Podczas tamtych dwóch tygodni, gdy był na granicy między życiem a śmiercią, coś się zmieniło. – Weź się w garść – mruknął do siebie. Ileż dałby teraz za jednego papierosa. Rzucił palenie wiele lat temu, ale w sytuacjach stresowych nic tak nie uspokaja jak kłąb nikotynowego dymu w płucach. Skrzywił się, gdy ciszę przerwało radosne ujadanie. Psia klapka w drzwiach otworzyła się z cichym trzaskiem i po chwili na patio zastukały pazurki. Przez werandę maszerował Hairy S, terieropodobny kundel jego drugiej żony O1ivii. Spłoszona wiewiórka czmychnęła na wysoką sosnę. Hairy, którego ochrzczono na cześć Harry’ego S. Trumana, ulubionego