zadowolona, że może zająć czymś myśli i wspólnie z nim zastanawiać się nad wyjściem z sytuacji. - Muszą być dość solidne. Wyszedł, żeby się przyjrzeć. - Nie jestem pewien zawiasów. - Słusznie... - Chyba muszę posłużyć się własnym ciężarem, niech tylko znajdę jakiś punkt zaczepienia. Zresztą i tak nic się nie stanie, straż pożarna powinna być lada moment. Znalazł koniec kabla i obwiązał się nim w pasie. Rozumiał, że gdyby uciekł się do tego sposobu, kabel wpiłby mu się przez koszulę w ciało, no cóż, trudno. Winda zaskrzypiała znowu i Lizzie mimo woli wyrwał się cichy okrzyk. - No dobra - rzekł AUbeury, przykucając nad krawędzią szybu. - Spuszczę to teraz na dół. Przyczepiłem na końcu mój pasek, będzie na ciebie pasował, bo http://www.corforte.com.pl Lizzie obróciła się, by spojrzeć mu w twarz. - Gdyby na początku naszej znajomości ktoś mi powiedział, że mógłbyś mnie skrzywdzić fizycznie... - Nigdy tego nie zrobiłem - przerwał jej z oburzeniem. - Nie umyślnie. - Regularnie sprawiasz mi ból. - Mówiła zupełnie spo-kojnie, sama się dziwiąc, jak potrafiła zachować zimną krew w takiej chwili. - Więc dlaczego wciąż ze mną jesteś? - spytał nieco ciszej. - Wiesz dlaczego. - Myślałem... - Urwał i opadł ciężko na sofę. - Co myślałeś?
przykro z powodu Bucka. To prawdziwy wstrząs. - Tak, prawdziwy wstrząs. Kiedy wszyscy już znaleźli się w gabinecie, doktor zamknął drzwi. - Z czym do mnie przychodzicie? Ash wskazał głową Laurę. Sprawdź - Tak, dziękuję. - Nie ma za co. - Czy wie pan - spytała Shipley, idąc w stronę windy - dlaczego autor tych anonimów wybrał akurat pana? - Trudno powiedzieć, skoro nie wiem, kim jest. - Ale widocznie on wie o pańskiej skłonności do pomocy nieszczęśliwym żonom. Allbeury zatrzymał się o parę kroków od windy. - Pani jest sceptycznie nastawiona. - Może trochę. - Mam panią przekonać? - A potrafi pan? Uśmiechnął się smutno.