Urodziłem się w małym miasteczku...

- Zejdź mi z drogi, Ross - warknęła. - I nigdy więcej mnie nie zaczepiaj. - A co, właśnie to robię? Zaczepiam cię? - Spodobało mu się to określenie i uśmiechnął się w duchu, kiedy zauważył, jak zbladła. Mimo że Ruby trzymała fason, sprawiała wrażenie, że zaraz zemdleje ze strachu - ku satysfakcji Rossa. Czuł się oszołomiony władzą, jaką nad nią miał. Może powinien zaciągnąć Ruby do przyczepy, spoić ją i... Ulicą przejechało policyjne auto i Ross puścił Ruby tak gwałtownie, że omal się nie przewróciła. Nie, ani na to pora, ani miejsce. Musiał zwolnić, być cierpliwym. Nie chciał kłopotów z policją. Przynajmniej na razie. Ruby mogła poczekać. Zresztą miał do upieczenia większą pieczeń. Rozdział 11 Znalazłem twojego lekarza. - Głos Bena Levinsona brzmiał tak, jakby dochodził z sąsiedniego pokoju, a nie z odległości tysięcy kilometrów, poprzez światłowód. - Gdzie? - zapytał Nevada. Wyjął z ust wykałaczkę. - W ziemi. A niech to. - Co się stało? - Wygląda na to, że zapił się na śmierć. Mieszkał na Jamajce i miał romans z rumem. Zmarł jakieś dwa lata temu. Kolejny ślepy zaułek. - Jesteś pewien, że to ten sam facet? - Dokładnie sprawdziłem rejestry. Jeśli chcesz, to mogę ci je przeskanować i przesłać faksem. http://www.centrumrozwojumozgu.pl/media/ Miałaś dosyć tego, że cię maltretował? - Zamknij się! - Nie wezwiesz glin - rzucił już normalnym tonem - bo mogę im powiedzieć coś, co cię obciąży. Teraz to Nevada będzie ponosił konsekwencje, ale powinni przymknąć ciebie, meksykański śmieciu. - Czy to prawda? - zapytała wstrząśnięta Shelby. Kręciło jej się w głowie, a leżąca w salonie Aloise znowu zaczęła bełkotać monotonną hiszpańszczyzną, często powtarzając imię męża. - To bzdury. Kłamstwa - zarzekała się Vianca. Ross uśmiechał się szyderczo za siatkowym ekranem. - Czyżby? Ja tak nie myślę. A ty, Shelby? W co wierzysz? Czy ty też na mnie czekałaś? - Idź do diabła, McCallum! - W powietrzu czuć było wielkie napięcie. - Może i pójdę - odparł, a potem uśmiechnął się złowrogo. - Właściwie to ja już tam byłem, no nie? Ale teraz przyszła kolej na kogoś innego, co? Teraz Nevada ma wreszcie swoje piekło. - A ty go wrobiłeś, prawda? - sapnęła Shelby, nie czując już przed nim strachu. Podeszła bliżej do drzwi; od

- Owszem, za to własnie nale¿y mi sie kupa forsy. - Janet parskneła smiechem. - I chwała. - Paterno zasmiał sie niewesoło. - Nie zapominaj o chwale. - Nigdy. Paterno spojrzał na tablice, na której wisiały zdjecia Sprawdź 16 trzysta dolców ka¿da. Ale jakos nie mógł w to uwierzyc. Eugenia Haversmith Cahill była najtwardsza istota, jaka kiedykolwiek stapała po ziemi w pantoflach na dziesieciocentymetrowych obcasach. Nie. Jego matka nie mogła umrzec. Eugenia prawdopodobnie prze¿yje obu swoich synów. Podszedł do swojej furgonetki, wstawił wiadro z krabami na pake obok zapasowego koła i skrzynki z narzedziami. Od dawna nie malowany płot i rzad swierków odgradzały przystan od sklepu z antykami, który, odkad Nick zamieszkał w Devil's Cove*, był cały czas zamkniety. Alex wsadził rece głeboko do kieszeni swojego płaszcza, z