nowa uczennica na zajęciach z etykiety oznaczała

szkła zobaczyła męską sylwetkę. Mężczyzna też ją zauważył, ponieważ uniósł dłoń w powitalnym geście. Nick Winters, pomyślała zdziwiona i rozczarowana. Co tutaj robi? Pozbierała się trochę i uchyliła drzwi. – Cześć, Kate – powiedział z uśmiechem. – Przepraszam, że nachodzę cię tak późno, ale miałem nadzieję, że sprzedasz mi jeszcze jeden ze swoich wspaniałych witraży. Potrząsnęła głową, zaciskając dłoń na klamce. – Nie dzisiaj, Nick. Może jutro... – Bardzo proszę. – Położył dłoń na framudze. – To dla mojej mamy. Ma pojutrze urodziny. – Spojrzał jej w oczy. – Wiem, że chciałaby dostać właśnie coś takiego. Popatrzyła na zegarek, a potem znowu na Nicka. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać, a już zwłaszcza z Wintersem. – Pora jest nieodpowiednia. Czy nie mógłbyś trochę zaczekać? – Niestety. Proszę, Kate. To dla mnie takie ważne – powiedział niemal błagalnie. Zawahała się, ale w końcu otworzyła drzwi. – Dobrze, ale załatwmy to szybko. Kiepsko się czuję. http://www.bytoviahpu.pl/media/ Luke przyłożył ucho z drugiej strony słuchawki, chcąc słyszeć całą rozmowę. Kątem oka zauważyła, że przykrył ciało Julianny prześcieradłem. Zobaczyła też pistolet w jego ręce. – Kate, bardzo mi się podoba twoja lojalność wobec tego dziecka, ale już ci o tym mówiłem. – Westchnął. – Przykro mi, że musiałem cię w to wmieszać. Ciebie i twoją rodzinę. To przez Juliannę. Tak jak większość nieposłusznych dzieci, nic sobie nie robiła z moich ostrzeżeń. Kate zacisnęła dłoń na słuchawce, czując, że znowu robi jej się niedobrze. – A co z Tess? – To przypadek, tak jak z biednym senatorem. Sylwia zawsze lubiła starszych mężczyzn z dużymi brzuchami i portfelami. – Ale co ci zrobiła ta dziewczyna? – Kate wydobyła z siebie drżący głos.

– Dzięki, Luke. Dzięki, że pozwoliłeś mi tu przyjechać. – Kate, Kate... – Odetchnął znajomym zapachem, a potem odsunął się, żeby spojrzeć jej w oczy. – Co się stało? Gdzie jest Richard? Otworzyły się drzwi po drugiej stronie jeepa i wysiadła z niego młoda kobieta. – Kate – rzekła z wahaniem – mała się obudziła. Sprawdź coraz bliżej. Kasjerka niecierpliwie jej oczekiwała, nie zwracając uwagi na kolejkę klientów. Inni bez skrępowania się na nią gapili. Nic dziwnego, że Blackthorne nigdy nie opuszcza swego domu. Gdzie się podział słynny południowy dystans? -Pani jest tutaj nowa - stwierdziła kasjerka, blondynka ze zbyt dużymi kolczykami w uszach. -Tak. To śliczna wyspa. -Mieszka pani w zamku na górze? - zapytała, jakby na wyspie był jeszcze jakiś inny zamek. -Jestem opiekunką dziecka pana Blackthorne'a. -Opiekunką! - wykrzyknęło naraz kilka osób. Laura rozejrzała się dookoła. Przez chwilę zatrzymała wzrok na każdej z osób.