stało się to, co musiało się stać, albo pomógł jej wjechać na słup.

- Więc stwórz bazę danych! Zbierzesz wszystkie stare nazwiska, a potem. .. Zorientujesz się, kto kiedy wyszedł z więzienia i dobierzesz mu się do tyłka! Proces eliminacji, a potem go zapuszkujesz! - mówiła nienaturalnym, wysokim głosem. - Pracujemy nad tym - powtórzył ojciec. - Nie rozumiem... - Znów była bliska płaczu. - Mandy... Mandy zawsze pociągali nieodpowiedni ludzie. Ale mama? Mama była ostrożna. Nie rozmawiała z obcymi, nie dałaby się nabrać na słodkie słówka, nie wpuściłaby nikogo do domu. Była na to za mądra. - Rozmawiałaś ostatnio z matką? 123 - Nie. Byłam... zajęta. - Kimberly spuściła głowę. - Zadzwoniła do mnie dwa dni temu. Martwiła się o ciebie. - Wiem. - Ja też się o ciebie martwiłem. - Wiem. Quincy odczekał chwilę. Kimberly zawsze wiedziała, że jest w tym mistrzem. Ale ona studiowała i też uczyła się różnych rzeczy. Na tym polega problem, kiedy ktoś idzie w ślady ojca. Dawniej wydawał jej się niemal bogiem. Ale ostatnio, jako osoba z pewnym doświadczeniem, rozumiała już http://www.budujemy.edu.pl/media/ podać insulinę albo walnąć w łeb! - A zatem żadnych określeń z dużą ilością glukozy? - Właśnie. Nie mów do mnie „cukiereczku", to ja nie będę mówiła do ciebie „ogierku". - Nie wiem... - odparł spokojnie Quincy. - „Ogier" nawet mi się podoba... 217 Uderzyła go w pierś. Udał, że jest śmiertelnie ranny. Rainie już się schylała, żeby pocałować go w bolące miejsce, kiedy zadzwonił telefon. Wtedy jęknęła! - Carl Mitz - mruknął Quincy. - Gimnastyka! - odparła. - Obawiam się, że później. - Psujesz całą zabawę! - Rainie wyciągnęła rękę, żeby podnieść słuchawkę.

– Nie jest wysportowany. – Więc może rodzinne spacery, pani O’Grady? Albo coś ze sztuki walki? Niektórzy to lubią. – Mogłabym... spróbować. Agent pokiwał głową zachęcająco. – Dla chłopca takiego jak Danny nie poleca się książek, gier i filmów, w których pełno Sprawdź 162 - Ben Zikka, najlepszy przyjaciel mojego ojca - mruknął Quincy. - Razem się wychowywali, razem byli na wojnie. Ojciec tyle opowiadał... Kimberly i Rainie nie odzywały się. - To stary człowiek - szepnął Quincy. - Ma siedemdziesiąt pięć lat i nawet nie pamięta, że sikać należy do pisuaru! Jest chory, łatwo go wystraszyć. Nie poznaje odbicia swojej twarzy w lustrze, nie wie, że ma syna. Nawet nie pamięta nazwiska Pierce Quincy. Kimberly i Rainie nie odezwały się ani słowem. - Całe życie ciężko pracował. Zbudował farmę, wychował syna, pomagał mu skończyć studia, chociaż z pieniędzmi było krucho. Nigdy nie domagał się podziękowań. Robił to, bo uważał, że tak właśnie trzeba. Siedemdziesiąt pięć lat. Zasłużył sobie na godną śmierć.