i zagrożeniem.

nie powinna być zbyt trudna. Skinął i jeszcze raz zerknął na zegarek. Piętnasta trzydzieści dwie. Dwadzieścia cztery i pół godziny od ataku na Glendę... To wystarczająco dużo czasu, żeby ktoś mógł przemieścić się z jednego końca kraju na drugi. To wystarczająco dużo czasu, żeby zastosować kolejny kamuflaż. Quincy żałował, że nie może porozmawiać z Rainie. Niech to cholera! Musi zostawić ten guzik w spokoju! Drzwi się otworzyły. Młody agent wetknął głowę do pokoju. - Prowadzą agenta Montgomery'ego do pokoju przesłuchań - oznajmił. Glenda skinęła. Agent zamknął drzwi. Wziął głęboki wdech. Potem wyprostował się i przeciągnął dłonią po garniturze. - No i co? - spytał. - Jak wyglądam? Portland, Oregon Dwunasta osiemnaście czasu zachodniego. Rainie i Kimberly siedziały obok siebie na kanapie. Z tego miejsca mogły obserwować sypialnię po prawej stronie albo kuchenkę i przestrzeń po lewej stronie. Ale nie robiły ani tego, ani tego. Nic nie robiły. Nie odzywały się do siebie. Obie po prostu gapiły się na telefon. - Dlaczego nie dzwoni? - spytała Kimberly. - Widocznie nie ma nam nic do powiedzenia. - Myślałam, że do tej pory coś powinno się już wydarzyć! http://www.budujemy.edu.pl taka winna, jeśli podzielę się nimi z panem. - Podała mu czekoladkę, sobie też wzięła, a następnie odstawiła pudełko na półkę. Teraz nie mógł się już wycofać. Prawdziwie południowa grzeczność. Uniosła czekoladkę. Nie miał wyjścia, więc uczynił to samo. -Na zdrowie! - powiedziała i włożyła czekoladową kulkę od ust. W chwilę później Phil de Beers niechętnie zrobił to samo. Przygotowała się na posmak chemikaliów lub środka przeczyszczającego, ale nie poczuła nic takiego. Czekoladka była smaczna, rozpływała się na języku. Dał się wyczuć zdecydowany smak alkoholu, może zmieszanego z czekoladą i migdałami. Niezłe! De Beers też zjadł swoją i od razu zapytał: - Kto je produkuje? - Dobre, prawda? Jeszcze jedną?

Niespokojne sny, które pochodziły z niespokojnej podświadomości. Kimberly zerknęła na telefon. Powinna była podnieść słuchawkę, zadzwonić do matki, zadzwonić do ojca i ostatecznie poradzić sobie z niepokojem. Ale nie zrobiła tego. Siedziała przy kuchennym stole. Słuchała głębokiej ciszy, która zdarza się tylko po północy. Dopiero po godzinie poszła do łóżka. 110 Sprawdź – Wiem. – Zawahała się. – Przepraszam też za to, co powiedziałam wcześniej. Wiesz, o kompleksie bohatera. Rola miłej panienki nie wychodzi mi najlepiej. – No proszę, a ja myślałem, że ten cięty język to część twojego uroku. Objął ją ramieniem i poprowadził do drzwi. Na zewnątrz było chłodno. Rainie próbowała zebrać myśli. Ale ręka Quincy’ego wciąż spoczywała na jej plecach. Jego ciało było blisko. Wyczuwała zapach wody po goleniu, delikatnej i drogiej. Nie wiedziała, co na nią tak działa. Był silny, inteligentny, wymagający. Nigdy nie próbowała szukać mężczyzny, który byłby dla niej wyzwaniem. Zawsze wybierała zwolenników seksu bez zobowiązań. Nie zadawali zbyt wielu pytań. Tak było bezpieczniej. Spojrzała na Quincy’ego. Spod rozpiętej pod szyją koszuli wystawały kępki ciemnych włosów. Podniosła wzrok na jego twarz, na niebieskie oczy o badawczym spojrzeniu, które widziały zbyt dużo. Odruchowo cofnęła się o krok, oszołomiona i nagle przestraszona. Musnął ustami jej