- Kelly? - zawołała, zaglądając do pustego pokoju.

- Malindo... - szepnął, z trudem panując nad pożądaniem. Malinda czule przytuliła jego głowę. Całe życie czekała na te uczucia, na tego mężczyznę. Chciała mu to powiedzieć, podzielić się z nim tymi wrażeniami, słowa jednak nie przychodziły. Pozostały jej ręce. Wysunęła mu koszulę ze spodni i obiema rękami Objęła jego nagie plecy. Skórę miał delikatną jak niemowlę, ale mięśnie pod nią były twarde, męskie. Przeciągnęła palcem wzdłuż kręgosłupa, poczuła, jak Jack drży i zachwyciła się swoją zdolnością do wywoływania takich reakcji. Z tłumionym jękiem Jack ciężarem całego ciała przetoczył się na Malindę. Chwycił rąbek jej spódnicy i podciągnął do góry, aż jego ręka napotkała miejsce złączenia ud. Znowu koronka i jedwab. Zupełnie jak ona. Miękkość i kobiecość. Wsunął palec pod gumkę i delikatnie pieścił kolejne centymetry jej nagiego ciała. Malinda poczuła, że pragnie go jak powietrza. http://www.bezantybiotykow.com.pl sukienkę z odkrytymi plecami, odsłaniającą jej smukłą szyję i ramiona, a włosy związała w koński ogon. Wyglądała czysto, niewinnie... i uroczo. Theodore spochmurniał. Powinien już wyjść, gdyż inaczej się spóźni. – Na pewno dobrze się czujesz? – spytał, kierując się do drzwi. – Już ci powiedziałam, że tak – odrzekła szybko, z trudem hamując irytację. – Dzieciom nic się przy mnie nie stanie i obiecuję, że nigdzie ich nie zawiozę. Nie musisz się o nic martwić. Wzruszył ramionami, nie patrząc na nią. W tym momencie nie myślał o dzieciach, tylko o niej. Wiedział, że dziewczyna czuje się winna i ma wyrzuty sumienia, że zapomniała o tych przeklętych proszkach.

nie kochała i interesowało ją tylko jego bogactwo. Podeszła do komódki, w której trzymała ubranka Emmy, i zaczęła przestawiać zdjęcia i bibeloty. Zmarszczyła brwi. Brakowało jej ulubionego zdjęcia, na którym Richard trzyma Emmę zaraz po jej przyjeździe ze szpitala. Sprawdziła na podłodze i za komódką, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. Sprawdź wiemy, od czego zacząć. Julianna wyglądała na przerażoną, Kate też nie miała zbyt pewnej miny. – Jesteś pewny, że CIA się nim zajmie? – Mój kontakt tak uważa – odrzekł. – Musimy tylko dostarczyć im odpowiednichdowodów, że zdradził firmę i stał się renegatem. – Spojrzał na Kate i Juliannę. – No i musimy go sprowokować. – Dobrze – mruknęła Kate i spojrzała na Juliannę. – I co ty na to? Dziewczyna wahała się przez parę sekund. – Mówiłam już, że jadę z wami. – Świetnie. – Luke spojrzał na zegarek. Dochodziła druga. – A więc musimy jechać do Waszyngtonu. I to jak najszybciej.