mną!

Albert nie odpowiedział od razu. Najpierw zerknął na zegar wiszący na ścianie. - Nie wiem, o czym mówisz. - Działałeś sam? - Jasne! Uważasz, że niewystarczająco cię nienawidziłem? Spieprzyłeś mi karierę, Quincy. Odebrałeś mi rodzinę i zrujnowałeś mi życie. Ale widzisz, kto się śmieje ostatni? Gdzie jest twoja piękna córka, Quince? Gdzie jest matka twoich dzieci? Gdzie jest twój własny ojciec, który był całkowicie zależny od ciebie? Nie obchodzi mnie, co powiesz, kiedy nadejdzie raport z Filadelfii. Gdzie wtedy będzie twoja pieprzona kariera? Im ktoś jest większy, tym z większym hukiem się przewraca. 237 - Ty tego nie zrobiłeś. - Akurat. - Nie jesteś do tego wystarczająco mądry. Twarz Alberta poczerwieniała. - Myślisz, że ty jesteś taki mądry, Quince? No to zastanów się nad słowem „zemsta". Przez piętnaście długich lat pragnąłem się zemścić. Mogłem się dorwać do jednej z twoich spraw i tak namieszać, żebyś ją położył, ale to byłoby zbyt ryzykowne. Mogłem się dostać do jednej z twoich spraw i strzelić http://www.beton-dekoracyjny.biz.pl Wsunęła się na czworakach pod deski, gdzie ziemia była żyzna i ciemna, i zaczęła rozkopywać ją gołymi rękami. Coraz głębiej i głębiej. Wciąż tam był. Wciąż straszny. Wszystko na swoim miejscu. Wciąż tam był. O Boże, nie miała pojęcia, że śmiech może tak bardzo boleć. O Boże, czy to jej twarz w lustrze? Te zapadnięte policzki i plamy błota w kształcie łez? Godzinę później, uzbrojona w pistolet i latarkę, ruszyła do lasu. Zaczęło się polowanie. Nie miała złudzeń, co zrobi, jeśli go znajdzie, i to ją przerażało, a jednocześnie uspokajało. Jakieś sześćdziesiąt metrów od domu natknęła się na kryjówkę. Za kilkoma niskimi krzewami zadeptana trawa i liście. Ziemia była teraz zimna, ale Rainie wiedziała, że on tam był. Obserwował. Wszystko wydawało jej się teraz jasne. Facet, który popychał dzieci do morderstwa. Opętany nienawiścią facet bez jaj, niezdolny samemu pociągnąć za spust. Kto by mu zaimponował, jeśli nie policjantka, która podobno zabiła własną matkę? I o to dzisiaj chodziło. Najpierw przedstawienie w barze, potem podrzucenie rekwizytów

bardzo potrzebował. A jednak im ona była milsza, tym on czuł się gorzej. Dzisiaj zrozumiał, że musi powiedzieć jej prawdę. Po prostu wszystko otwarcie wyjawić. I zobaczyć, co Abigail zrobi. Ale rano żona zaproponowała, żeby pojechali na plażę, odpoczęli trochę. Od czasu strzelaniny był bardzo zapracowany. Tylu ludzi potrzebowało pomocy i tyle wątpliwości nie pozwalało mu zmrużyć oka. Miną miesiące, zanim upora się z konsekwencjami tej tragedii. Sprawdź dodatkowych pytań? - Jak sam pan powiedział, od ośmiu lat byliśmy rozwiedzeni. Jej życie prywatne zupełnie mnie nie obchodzi. - Życie prywatne? Podejrzewał więc pan, że jej miłosne zainteresowanie... - Tego nie powiedziałem - zareagował ostro Quincy, ale było już za późno. Detektyw Albright robił już nowe notatki. Teraz - pomyślała Rainie - mają już motyw. Znany klasyczny motyw zazdrości byłego męża. - Panowie! - powiedziała stanowczo. - Rozumiem, że nie mamy nic lepszego do roboty o piątej rano, ale czy panowie nie rozumieją tego, co jest zrozumiałe? Detektyw Albright podniósł głowę i popatrzył na nią z ciekawością. Człowiek z Cro-Magnon zareagował prostolinijnie i spytał: