Matthew - dopóki Izabela go nie oświeciła - wiedział tylko tyle, że

- Nie bądź śmieszna. - A jestem? Masz klucz do apartamentu, podobnie jak ja. Wiesz o aferze z podwójną sprzedażą, ale nie zgłosiłeś swoich praw, tak jak ja to zrobiłam. Sprawdziłam to! - rzuciła wyzywająco. - Skoro naprawdę uważasz ten apartament za swój, to jest pierwsza rzecz, którą powinieneś był zrobić. Myślę, że jesteś zwykłym oszustem, a to miejsce wcale do ciebie nie należy. - Mogła spokojnie mówić to wszystko, czując się bezpieczna za zamkniętymi drzwiami. - Więc zamierzasz tam siedzieć i głodować? - zapytał Edward. - Rozstrzygnięcie tego typu spraw zajmuje sporo czasu. Rzeczywiście, szczęśliwa, że może się od niego odgrodzić, zupełnie nie pomyślała o jedzeniu! - Człowiek może przeżyć kilka tygodni o samej wodzie. - Niektórzy, na przykład Beduini, tak. Ale co do ciebie, nie byłbym taki pewny. Poza tym mam zapasowy klucz do gabinetu. Bella spojrzała na drzwi. - Nie jestem prostytutką - zapewniła raz jeszcze. Edward parsknął niecierpliwie. - Wiem. Wiedział? Co się zmieniło? - Mogłabym złożyć na ciebie skargę za to, co zrobiłeś i powiedziałeś. - Na pewno nie stamtąd, gdzie siedzisz – odparł zwięźle. - Mojego komputera nie uruchomisz, a komórkę zostawiłaś w kuchni, razem z torbą. Rozmawiając z nią, jednocześnie wystukał numer gorącej linii szefa policji Zuranu. Miał teraz dość informacji o Belli, żeby ją sprawdzić. Wszedł do kuchni i włożył jej paszport z powrotem do torebki. Zamierzał zlecić zebranie wszelkich możliwych informacji na jej temat. - A przy okazji, warto byłoby sprawdzić, czy ktoś z rządu nie próbował uzyskać pozwolenia na wjazd do kraju pięćdziesięciu młodych kobiet. Aro Volturi prosił mnie o załatwienie legalnej pracy dla grupy prostytutek. Udałem, że się zgadzam, ale ostrzegłem go, że to może potrwać. Bella słuchała stłumionych dźwięków i rozmyślała nad swoją sytuacją. Nie miała jedzenia, telefonu ani żadnych możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Nieznajomy przynajmniej http://www.beton-architektoniczny.org.pl/media/ Usiadła znów w fotelu. Dłonie jej drżały. - Może jeszcze jesteś za słaba. Może przerwiemy tę rozmowę, żebyś mogła odpocząć. - Odpocząć? Myślisz, że mogłabym teraz odpoczywać? - Domyślam się, że nie. - Swoją drogą, co za ironia! - mruknęła z zaciętą twarzą. - Najpierw nic mi nie mówisz, bo nie wierzysz, że potrafię się z tym uporać. A potem się okazuje, że to właśnie ciebie sytuacja przerasta. Gdybym wiedziała od początku, co się dzieje, na pewno dałabym sobie radę. - Niewykluczone - przyznał. - Ale wciąż miałem nadzieję, że obejdzie się bez tego. - Już to mówiłeś. Musisz jednak przyznać, że popełniłeś błąd.

- Dlatego musimy trzymać się razem - podkreśliła Flic. - Rozumiesz teraz, myszko? Jesteśmy siostrami, poza naszą trójką istnieje tylko mama i Groosi, i na tym koniec, jasne? Chloe przytaknęła. Nagle poczuła się bardzo zmęczona, chciała już wrócić do siebie i zasnąć. - Więc jeśli ktoś cię zapyta o dzisiejszy wieczór albo o Sprawdź zaskoczona. - Nigdy mi o tym nie wspominałaś. Dziewczynka wzruszyła ramionami i włożyła do ust kawałek pieczonego jagnięcia. Sylwia uśmiechnęła się do Matthew, który uznał, że pora zmienić temat. Zapytał Karolinę, jak jej rano szła praca. - Bardzo dobrze - odrzekła, zerkając na najmłodszą córkę. - Uwielbiam tę robotę. Jestem ogromnie wdzięczna Zuzannie. Zanim skończyli tarte tatin, kupioną po drodze przez Sylwię, Matthew prawie zapomniał o sprawie pocztówki. Karolina prosiła Imogen o pomoc w zmywaniu, ta, jak zwykle się wykręcała, w końcu Matthew powiedział, że ma akurat nastrój do garów, na co Sylwia zauważyła, że nie przypomina sobie, by kiedykolwiek miała nastrój do zmywania. Chloe zapytała babkę, czyby nie poszła z