kilka sekund słyszała nagrany śmiech. Leżąc z laptopem na okropnie niewygodnym łóżku, usiłowała uporządkować

czołem przed ołtarzem dolara, z nabo¿enstwem słuchał notowan giełdowych i gorliwie oddawał hołd patronom San Francisco, elicie, czesto okreslanej jako „stare pieniadze”. * Diabelska Zatoczka. 17 Dotyczyło to - w jeszcze wiekszym stopniu -jego pieknej ¿ony Marli, zrecznie wspinajacej sie po drabinie społecznej. Tak wiec brat przywodził Nickowi na mysl głównie jego własne zwiazki z Wszechpote¿nym Dolarem. I z Marla. - Jest zle, Nick - powiedział Alex, kopiac jakis kamien czubkiem eleganckiego półbuta. - Ale prze¿yła? - Tyle przynajmniej musiał wiedziec. - Ledwo, ledwo. Jest w spiaczce. Mo¿e... mo¿e ju¿ z tego nie wyjsc. Nickowi zrobiło sie jeszcze zimniej. - Wiec co ty tu robisz? Nie powinienes byc teraz z nia? - Tak. Byłem przy niej cały czas. Ale... nie wiedziałem, jak sie z toba skontaktowac. Nie odpowiadałes na moje listy... no i... - Nie przepadam za poczta elektroniczna. - Tak, to te¿ problem. http://www.beton-architektoniczny.org.pl siedzieli me¿czyzni w garniturach, otwierajac i zamykajac swoje teczki. Wzywani pojedynczo przez sekretarke, znikali za drzwiami z drewna wisniowego, na których lsniły złote litery „Conrad Amhurst, Prezes”. Kylie nie ruszała sie ze swojego miejsca, choc miała wra¿enie, ¿e za chwile peknie jej pecherz. Piec po piatej została stanowczo poproszona o opuszczenie biura przez woznego, który powiedział jej po prostu, ¿eby poszła do domu. Nie poszła. Usiadła na ławce po drugiej stronie parkingu. ¯uła cukierki lukrecjowe i piła coca-cole, patrzac, jak drogie limuzyny opuszczaja swoje miejsca i odje¿d¿aja w strone 438 miasta. W koncu, kiedy zaczeło ju¿ zmierzchac, zobaczyła

- Nevada... o Boże... - Wpiła palce jeszcze mocniej w mięśnie jego barków. Jęknął. Przygwoździł ją jeszcze mocniej i zwiększył tempo. - O, tak, właśnie tak, och, Shelby... W tym momencie jej ciałem wstrząsnął spazm niepohamowanej rozkoszy. Krzyknęła i zaraz potem Nevada wydał przeciągły jęk i wytrysnął w nią. Ogień i lód; w środku Shelby czuła żar, lecz jej skóra już stała się chłodna pod wpływem pierwszych kropli deszczu. Sprawdź upadł na podłoge, dyszac cie¿ko i jeczac z bólu. - Nie ruszaj sie. Monty zemdlał. Kylie zeszła z łó¿ka w chwili, kiedy drzwi sypialni otworzyły sie z trzaskiem. Wtedy cała jej nadzieja i odwaga znikneły. 460 Stała, półnaga, twarza w twarz ze swoja przyrodnia siostra, kobieta, której przez całe ¿ycie zazdrosciła. A Marla nie była sama. W ramionach trzymała Jamesa. - Co... co ty tu robisz? - spytała Kylie. - To mój dom. - Ale...