Wyprostowała się, zasłaniając dekolt.

Kate spojrzała na dziewczynę, powracając myślami do studenckich czasów. Jak się czuła przy pierwszym spotkaniu? A jak później, kiedy się w nim zakochała? Szczęśliwa. Zauroczona. Podekscytowana. – Myślę, że tak. Kiedyś. – Uśmiechnęła się do tego wspomnienia. Tess była tak rozczarowana, że Kate omal nie wybuchnęła śmiechem. – Nic się nie stało, Tess. Po prostu jeszcze nie rozumiesz, że miłość i małżeństwo to nie tylko owo początkowe odurzenie, które wydaje ci się wszystkim. To ponadto zaufanie i oddanie. Wspólna praca i rodzina. Szalona namiętność i ślepe zauroczenie nie trwają wiecznie. – Dlatego mi cię żal. – Nie musisz mnie żałować. Nigdy nie czułam się szczęśliwsza. – Kate wypowiedziała te słowa z pełnym przekonaniem, a jednak Tess zdołała zasiać w niej ziarno niepokoju. Nagle poczuła się tak, jakby rzeczywiście brakowało jej czegoś istotnego. No cóż, brakowało im dziecka. Na szczęście już wkrótce to się zmieni. – Zobaczysz, Tess, że tak jest lepiej. Znacznie lepiej, niż przypuszczasz. Kate zastanawiała się nad tą rozmową przez resztę dnia. Nawet w czasie kolacji, którą jedli z Richardem w ulubionej restauracji, myślała o słowach http://www.aranzacja-wnetrz.info.pl/media/ Kolumbię, Meksyk, Izrael, a także Anglię. Podrzuciłem mu jeszcze Nicka Wintersa do sprawdzenia. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Kate odłożyła swoją kiełbaskę, bo nagle straciła apetyt. – Tylko po co to wszystko? – Przecież musimy udowodnić, że Powers to czarna owca, prawda? Wszystkie potrzebne wpisy mamy w jego notesie. Musimy tylko złamać szyfr. Te informacje nam w tym pomogą. – Widząc, że wciąż go nie rozumieją, podjął dalsze wyjaśnienia: – Prawdopodobnie, jeśli uda nam się rozszyfrować jeden z wpisów, zrobimy to również z pozostałymi. Jakbyśmy mieli do czynienia z nieznanym alfabetem. Sprawdziłem już parę rzeczy. Według mojego detektywa, Snow wyjechał do Meksyku czwartego lipca zeszłego roku, a wrócił piętnastego. W jego notesie jest zapis pod datą z czternastego lipca.

drewna. Jak na razie. Laura wiedziała, że będzie gorzej. Cały czas nasłuchiwała prognoz w radiu. Drzwi i okna dygotały pod naciskiem silnego wiatru. Szyby były zasłonięte deskami i oklejone taśmą. Przy oszklonych drzwiach na taras ułożyli na zewnątrz worki z piaskiem, a wewnątrz ręczniki i szmaty, w które wsiąkała woda, jaką wiatr zdołał wcisnąć do środka. To było Sprawdź z nią sam na sam. A jej było przykro. Światło reflektorów omiotło ścianę kuchni. Wrócił. Malinda wstała. Na dźwięk klucza przekręcanego w zamku zamarła. „Dwa oddechy brzuszne" wyszeptała, ale zanim zdążyła wciągnąć powietrze po raz pierwszy, Jack był już w drzwiach. Oddychaj głęboko, krzyknęła Malinda w duchu. Pamiętaj o oddechu! - Cześć. - Nie patrząc na nią Jack zdjął płaszcz i rzucił go na krzesło. - Chłopcy w łóżkach? Zaskoczona w połowie oddechu, Malinda z trudem wyjąkała potwierdzenie.