- Ani sie wa¿.

- Gdzie jesteś? - pytała córkę, której nigdy nie poznała. Nie chciała jednak dopuścić do tego, żeby jej duszę ogarnęła rozpacz. Znajdzie Elizabeth. Musi. Nie spocznie, dopóki tego nie dokona. Światła Bad Luck majaczyły coraz bliżej. Zrobiło jej się niedobrze na widok powitalnego neonu z napisemWELL COME INN na skraju miasteczka. Zamierzała pojechać do domu i zanurzyć się w basenie, żeby zimna woda uśmierzyła ból mięśni i dokuczliwą migrenę, ale zanim dotarła do obrzeży miasteczka, zwolniła i wybrała drogę, która skręcała na zachód, w kierunku rancza Nevady. Może przez tych kilka dni dowiedział się czegoś? A może po prostu chcesz znowu go zobaczyć? Na myśl o tym mocniej ścisnęła kierownicę i zerknęła we wsteczne lusterko, co zresztą robiła co każde dziesięć, dwadzieścia kilometrów, jak tylko wyjechała z San Antonio. Była rozdrażniona i niespokojna, bała się, że może być śledzona, chociaż ten strach wydawał się niedorzeczny. Nie powinna wariować tylko dlatego, że ktoś zadzwonił do jej pokoju w hotelu tuż przed jej wyjazdem i nie powiedział ani słowa. To był zwykły zbieg okoliczności, nic więcej. Nikt za nianie jechał. Przejeżdżając obok kolczastych grusz i żywodębów, tłumaczyła sobie, dlaczego musi się zobaczyć z Nevada, i to szybko. Łączyło ich coś bardzo ważnego: byli rodzicami zaginionej dziewczynki. Ale chodzi o coś więcej, Shelby, i dobrze o tym wiesz. Nie chciała słuchać dręczącego ją wewnętrznego głosu. Jechała z bardzo dużą prędkością, aż znalazła się na drodze prowadzącej na ranczo Nevady. Suche zielsko szorowało o podwozie samochodu. Owady rozbijały się o przednią szybę. Serce Shelby biło mocno ze strachu i przez chwilę żałowała, że zdecydowała się na ten mały objazd. Była tak zdenerwowana, że jej ręce nagle zrobiły się wilgotne. Spojrzała na swoje odbicie we wstecznym http://www.annakmita.pl/media/ po kuchennym blacie. Alex, Julie, Monty... Marla... Alex ma powa¿ne kłopoty finansowe, przez całe lata przekupywał kogo sie dało, kłamał i oszukiwał, a wszystko skrupiło sie teraz na jego ¿onie... Czesci układanki zaczynały do siebie pasowac... tworzyc pewna całosc, która smiertelnie przeraziła Nicka. Ale Marla jest w to zamieszana. Wiesz o tym. Nie mo¿esz jej ufac. Ekspres wydał ostatnie tchnienie. Nick wrócił na góre, niosac dwie fili¿anki i dzbanek goracej kawy. W apartamencie rozlał kawe do fili¿anek. Miał zamiar zaczekac w saloniku, gdzie Marla zapewne wkrótce sie pojawi. Ale w koncu zwycie¿yła ciekawosc i czyste, meskie po¿adanie. Pchnał drzwi jej pokoju i, słyszac szum prysznica, poszedł w strone

- A to nieprawda? - Kompletna bujda. Przy twoim serwie zupełnie wysiadam. - Joanna popijała wino, przygladajac sie Marli znad kieliszka. Jej ciemne oczy błyszczały. - To wróci, zobaczysz. Wszystko bedzie takie jak dawniej - Moja twarz te¿? Sprawdź Shelby otrząsnęła włosy z kropelek wody, wyskoczyła z basenu i otuliła się ręcznikiem. Księżyc wzeszedł już wysoko na nocnym niebie. Lydia wyjechała parę godzin temu, wyjaśniając, że dzwonił sędzia i że nie będzie go w domu do późna w nocy, że ma spotkanie w San Antonio i może nie wrócić do domu wcześniej niż rano. Ogrodnik też poszedł i Shelby zmusiła się do czekania, aż nad Bad Luck zapadnie ciemność; dopiero wtedy będzie mogła się włamać do biura swojego ojca. Wycierając twarz ręcznikiem, weszła po schodkach do swojego pokoju, zamknęła drzwi i zaczęła ściągać ramiączka kostiumu kąpielowego. Szybko zdjęła mokry strój, rzuciła go na górną część zasłonki prysznica i znalazła stanik i bieliznę. Przygładziła włosy i związała je w kucyk, nasunęła opaskę, a potem włożyła swoje ulubione czarne dżinsy, dopasowaną kolorystycznie koszulkę i buty do biegania. Znalazła zestaw kluczy, które kazała dorobić w Coopersville. Zabrała też zegarek i małą latarkę, zapakowała to wszystko razem z portmonetką do małego plecaka i zbiegła po schodach. Czuła, że powinna się pośpieszyć, że jeśli teraz nie skorzysta z nadarzającej się okazji, to nie otrzyma drugiej szansy. Otworzyła tylne drzwi i ruszyła brukowaną drogą do cadillaca. Po dwóch minutach już wjeżdżała do miasteczka.