196

musiała brnąć dalej. - Niekoniecznie akurat psychiatra. Ale jakiś psycholog, ktoś, kto by ci pomógł... 101 - Przestań. - Matthew, przepraszam, ale ty sobie nie zdajesz sprawy, co to dla mnie znaczy. - Dla ciebie? Nie dla mnie? - Oczywiście, dla ciebie także. Tylko że to nie są twoje dzieci. - Dzięki Bogu! - palnął impulsywnie. - Matthew! - szepnęła z wyrzutem. Zaśmiał się ochryple. - Czy ty sobie ze mnie kpisz? - Przynajmniej raz ból w jej błękitnych oczach nie zdołał go dotknąć. - Naprawdę sobie wyobrażasz, że chciałbym mieć jakieś prawa do tych nieczułych żmij? - To miłe. - Karolina ostatkiem sił zyskała drobną przewagę. - Przedtem powiedziałeś, że są aroganckie i zepsute. - Bo to prawda, ale przede wszystkim są zdrowo szurnięte. Dobrze wiesz, że tak jest, chociaż nawet rozumiem, dlaczego tak się http://www.amatorzyna.pl/media/ Oczy Tempery powiększyły się ze zdziwienia. A więc to był książę! Sam książę — a ona nie domyśliła się tego. Wstała z ławki i trochę nieskładnie powiedziała: — Jeszcze raz... proszę waszą wysokość... o wybaczenie... ale nie... wiedziałam... z kim mam zaszczyt... — A niby skąd miałaby pani wiedzieć — odparł książę. — Jednak... nie chciałbym, by zabrzmiało to niegrzecznie, ale powiem, że ma pani dość niezwykły talent — jak na pokojówkę. Książę spojrzał na płótno, które Tempera trzymała w dłoniach, a ona natychmiast mu je podała. — Maluję ot tak, dla rozrywki, wasza wysokość —

- Ja ich wezwałam, Groosi - odezwała się z tyłu Flic, która chwilę przedtem wysunęła się cicho z salonu. 261 - Ty? - Sylwia odwróciła się do wnuczki. - Wezwałaś policję i nawet mnie nie uprzedziłaś? - Pomyślałam, że masz dość spraw do załatwiania w związku z Izabelą. Sprawdź schowała na dnie szafy. Podniosła z krzesła obrazy. Patrząc na „Madonnę w kościele” czuła, że jej piękno przenika ją na wskroś. Nawet w szarym świetle zmierzchu obraz zdawał się mienić kolorami, żyć uduchowionym pięknem. — Uratowałam cię! — szepnęła z głębi duszy. — Mogłam cię uratować, bo przywołałaś mnie do siebie. Jestem tego pewna. Powiedziałaś mi, co się stało. Żaden falsyfikat nie byłby zdolny przemówić do mnie tak jak ty. Spoglądając na obrazek uśmiechnęła się i prawie poczuła, że Boże Dzieciątko w ramionach Madonny błogosławi ją.