- Cześć, mamo! Jak podróż?

112 Keenan dopiero co dotarł na Lamb's Conduit Street i rozglądał się za adresem Novakow. Uznał, że nie zaszkodzi zabezpieczyć się na dwie strony i pójść wskazanym przez Shipley tropem, ale osobiście, bo nie zamierzał wystawiać się na pośmiewisko. To ten budynek. Odnalazł numer mieszkania i zadzwonił. Brak odpowiedzi. Wybrał inny numer, potem następny. - Kto tam? - spytał męski głos. - Policja, prosze mnie wpuścić. Tylko do budynku, nie do pańskiego mieszkania. Po sekundzie rozległ się cichy trzask i drzwi się otworzyły. Novakowie mieszkali na pierwszym piętrze. Keenan zadzwonił, potem zapukał. Nie ma podstaw do wyważania drzwi. Zajrzał jeszcze przez szparę na listy, nasłuchiwał przez chwilę. Nic http://www.abc-budownictwa.net.pl ROZDZIAŁ 1 Rolar postarał się, byśmy wyruszyli w drogę natychmiast. Tylko poczekałyśmy, póki on przebierze się (wampir zajmował mieszkanie nieopodal), zbierze rzeczy i napisze parę listów - myśleliśmy, że prośbę o urlop do swojego przełożonego, lecz okazało się, że Rolar samym przełożonym jest, a list napisał do gospodyni domowej, by nie śmiała przekazywać jego pokoju komuś innemu i wyprzedawać jego dobytek. Kolczugę i miecz Rolar zostawił przy sobie, lecz mundurową kurtkę zmienił, a konia osiodłał. “Inaczej ja zbyt bardzo będę się rzucał w oczy i prowokował niepotrzebne pytania, że wiatiagskiemu strażnikowi było potrzebne wyjechać z kraju do Arlissa” - objaśnił wampir. Do zmierzchu zdążyliśmy przejechać około dwudziestu wiorst. Przejechalibyśmy i więcej, noc była jasna, księżycowa, a konie nie zmęczyły się, lecz drogę zagrodził nam jeden z dopływów rzeki Pieszczoty, nieszerokiego, lecz z dosyć szybkim biegiem, tak, że zmyło most. “Trzeci raz w ciągu miesiąca - objaśnił nam przygnębiony brygadzista królewskich budowniczych, na nowo wbijające opory - a przecież dobrego gatunku stawiamy, sumiennie. Po prostu cudy jakieś!” Przeprawiać się przez nieznaną rzekę w ciemności my nie zaryzykowaliśmy. Kupieckie karawany skręcały z traktu na objezdną drogę, przy której informator głosił: “Trolli most. Miedziak za pieszego, pięć za konika, srebrnika za karawanę”. Szybko zobaczyłam dziesiątkę dużych trolli w pocie czoła rozmotujących bezpłatny most po nocach.

wcześniejsza rozmowa na ten temat z Dalią po prostu odcinała jej jakąkolwiek drogę odwrotu. Faktem jest, że pewnie tak właśnie by postąpiła. Poprosiłaby Andrew, aby powiedział w jej imieniu Howardowi Dunnowi i ludziom z Food and Drink, że jest jej przykro, Sprawdź znakomicie zorganizuje. - Oczywiście. Susan się uśmiechnęła. - On jest naprawdę nadzwyczajny. - Prawda? ~*~ - O co chodzi, mamo? - spytał później Jack, kiedy przygotowywała toad-in-the-hóle*. - Nic ważnego, kochanie. Edward odrabiał lekcje w swoim pokoju, Sophie już spała, a Christopher, który z samego rana miał operować w Beauchamp, nocował w domu przy Holland Park. Gilly wyjechała na trzy dni, na co